Można posiadać super sprzęt i szukać chętnego na niego. Można znaleźć chętnego i potem szukać dla niego sprzętu. Programy partnerskie i sposób na zarabianie. Jaką drogą pójść? – oto jest pytanie. Może jedną z dwóch?
Money, ach money
Kasa jest na tyle istotna, że chyba nie ma dzisiaj, na całym świecie zbyt wielu osób, które całkowicie ignorują pieniądze. Można być minimalistą, pustelnikiem, zakonnikiem, samotnym lub nie. Można być kimkolwiek, ale zupełnie bez pieniędzy trudno jest funkcjonować. A skoro trudno, to trzeba szukać sposobu na zarabianie. Zatem i młodsi i nieco starsi i bardziej starsi spędzają sen z powiek i brną w te poszukiwania.
Temat jest i prosty i trudny zarazem. Zależy kogo zapytać to można uzyskać różne odpowiedzi.
Od kilkunastu lat jednym z często powtarzanych jak mantra zdań jest:
„Pieniądze są w internecie.”
Tylko co z tego wynika? Ano pewnie to, że jeżeli jest to prawda to tam należy ich szukać.
Wiele słów padło już na tym iiz-ecie o monetyzacji, a w tym sporo o programach partnerskich, które są jednym z możliwych sposobów na uzyskanie przychodu w sieci.
Programy Partnerskie
PP są do kitu i są super jednocześnie.
Do kitu:
- bo nie dają wystarczających gwarancji,
- bo opierają się o łaskę i niełaskę włodarzy,
- bo tak mało w nich intuicyjnie rozumianego partnerstwa,
- bo jest wielka, coraz większa konkurencja,
- i tak dalej, i tak dalej.
Super:
- są obarczone bardzo małą barierą wejścia, bardzo prosto można rozpocząć współpracę w ramach PP,
- są powszechnie dostępne,
- są bardzo różnorodne, istnieją wielu branżach i specjalnościach czyli dla każdego coś dla niego,
- są czymś, co pozwala na pracę w modelu: ‚pracuję gdzie jestem' (i love it 🙂 ),
- są sposobem na zarobienie realnych pieniędzy (to nie jest gra w Monopol),
- a najważniejsze, że są 🙂
Droga numer jeden
Najpierw jest strona, serwis, forum, fan pejdż, strona g+. Zwykle zaczyna się od pasji i zainteresowań. Z ogromną chęcią, fajną motywacją i bez myślenia o zarabianiu pieniędzy. Przy odrobinie wprawy, wytrwałości, szczypcie talentu i grupie znajomych powstają lubiane miejsca. Do takich miejsc w internecie zaglądają czytelnicy i korzystacze. Im więcej tym lepiej.
Droga numer jeden zaczyna się od pasji i bez kasy.
W końcu właściciel orientuje się, że ma popularność. Piłeczka zaczyna stukać w górną część dekielka (pamiętacie gdzie tak było? Zaczarowany ołówek czy Pomysłowy Dobromir), po chwili okrzyk radości odkrywcy.
No tak, skoro ktoś zagląda, to może zacząć zarabiać? Bardzo dobry tok rozumowania.
Funkcja szukaj włączona, Google, stuk stuk stuk i jest cała masa wyników. Teraz wystarczy wybrać, zapisać się, powiązać ze swoją stroną i być może cieszyć z mniej lub bardziej wartkiego strumyczka.
Zadanie: należy wybrać program partnerski, który odpowiada tematyce, branży, którą interesują się czytelnicy.
W skrócie: strona->poszukiwanie odpowiedniego PP->uruchomienia->kasa.
I oby pasja trwała.
Droga numer dwa
Jak ja cholernie bardzo chce zarabiać.
Tak, często właśnie taka jest motywacja w tym wariancie. Chce zarabiać i koniec. Zaczynam więc od znalezienia gdzie to ja mógłbym zrealizować moje okrutnie wielkie chcenie. Nie mam ani strony, ani fan pejdża, nie mam kręgu w g+. Nie mam żadnej listy adresowej (nawet nie wiem co to takiego – jeszcze 😉 (przyp. aut.) ). Liczą się pieniądze.
Ta droga jest równie dobra jak droga numer jeden. Jednakże pod jednym warunkiem. Warunek jest taki: musisz to zrobić to z głową. W innym wypadku narypiesz się (o ile wcześniej nie wymiękniesz) i prawdopodobnie guzik z tego zostanie.
Szuka i szuka, przegląda propozycje programów partnerskich. O takie coś może? Może polecać słoiki na dżemy? Hmmm. Może polecać zielone żabki do przydomowej hodowli? Hmmm. Ślimaki? Hmmm
Wybór, zapis i działanie. Może się uda(ć).
Może jako puenta
W obu przypadkach można cieszyć się z sukcesu lub opłakiwać porażkę.
Jestem przekonany, że kluczem (oprócz wytrwałości, cierpliwości, nie udawanej pracy) jest odpowiedni wybór branży (czy może lepiej powiedzieć: niszy). W zasadzie dla prawie każdej uda się znaleźć odpowiadający jej PP. Jednak nie w każdej da się zarobić sensowne, realne pieniądze.
Pierwsza droga jest zdeterminowana przez pasję. Tu jest mniej wyborów, ale i mniej pracy bo część już została wykonana. Pasja jednak, a raczej jej rodzaj może przekreślić szanse na powodzenie. A jeżeli nie przekreślić to znacząco je obniżyć. No spróbuj zarobić na serwisie, który zajmuje się pokazywaniem codziennie aktualizowanego zdjęcia sufitu Twojego pokoju. A taką pasję możesz przecież mieć.
Druga droga daje od początku możliwość wyboru w zasadzie na każdym etapie. Brzmi dobrze prawda? Tak, o ile taki ktoś potrafi wybierać. O ile potrafi właściwie ocenić potencjał niszy, konkurencyjność, dochodowość. O ile dobrze oszacuje swoje szanse. Lepiej szukać 3 miesiące (przesadziłem, ale …) niż brać pierwszą z brzegu bez analizy z pozytywnym wynikiem.
Zgadzacie się z tym?
Z podziękowaniem za zdjęcie: http://www.flickr.com/photos/new_and_used_tires/
Całe nasze życie składa się z wyborów. Na pewno łatwiej jest iść pierwszą drogą. Pisać na blogu o swojej pasji czy miłości do czegoś. No może przesadziłem z tą miłością. Gdy zorientujemy się, że duży ruch na blogu umożliwia zarabianie to możemy działać w tym kierunku. Jeśli wybierzemy drogę numer dwa na pewno nie obejdzie się bez ciężkiej pracy i raczej długiego oczekiwania na rozsądne pieniądze. Przy czym u jednych pojawią się one wcześniej u innych później. Wszystko zależy od zaangażowania, pracy, wytrwałości i odrobiny szczęścia.
Pozdrawiam,
Jacek Pastuszko